Monday 9 August 2010

The problem with this blogging lark

......is finding something worth saying when others have said it (often far better) before. I'm bored with all the playgroundish "Yes it is!", "No it isn't!" pantomime that passes for debate in some of the comment sections. Even more unimpressed by the politicised dross spewed into the public domain by so-called 'professional' journalists, who are supposed to know better. Or is that just me being hopelessly optimistic?

In some ways it's like watching verbal trench warfare with no prospect of armistice over common ground. Nothing gets moved forward or resolved because honesty is the first casualty of any debate, yet without adherence to factual data there can be no forward motion. For example; if I try to build a house out of a material not structurally strong or weather resistant enough; said house will, sooner rather than later, collapse. It doesn't matter what I 'believe', I cannot change how a material behaves under given conditions, even if I were to 'prove' my contention with statistical studies.

I am by training and inclination, an empiricist. If presented with a given statement I always ask; "Does it work?" If yes, all well and good. If no, then let's bin it and go onto something that does work, or modify said statement to fit the actuality. Sorry if that sounds unimaginative, but that's just me at the moment.

Maybe I'm a little down right now. Might have something to do with the recent haze from the forest fires happening around the rest of the province. That and waiting on other people to do their various things. Perhaps I should take a little 'me' time and go fishing for a while. My neglected rod is hanging over the door, the sea is not far away. Hmm. Time for a little time out.

Update. What the post looks like in Google Translate Polish;

...... Jest znaleźć coś, co warto powiedzieć, gdy powiedział, że inni (często o wiele lepiej) przed. Jestem znudzony wszystkie playgroundish "Tak jest!", "Nie, nie jest!" pantomima, która przechodzi do dyskusji w niektórych sekcjach komentarz. Jeszcze bardziej upolityczniony wrażenia przez żużel wygłaszane do domeny publicznej przez tzw "zawodowych" dziennikarzy, którzy mają wiedzieć lepiej. Czy to tylko ja się beznadziejnie optymistyczne?

W pewnym sensie jest to jak oglądanie słowne wojny okopowej bez perspektyw zawieszenie broni na wspólnej ziemi. Nic nie zostanie przesunięty lub rozwiązane, ponieważ uczciwość jest pierwszą ofiarą jakiejkolwiek debaty, ale bez przestrzegania zawartych w nich danych nie może być ruch do przodu. Na przykład, jeśli staram się budować dom z materiałów nie strukturalnie silny lub wystarczająco odporne na warunki atmosferyczne; powiedział domu będzie, raczej wcześniej niż później, zapaść. Nie ma znaczenia, co ja "wierzę", nie mogę zmienić, jak zachowuje się materiał w określonych warunkach, nawet gdybym miał "udowodnić" moje twierdzenie z badań statystycznych.

Jestem z wykształcenia i nachylenia, empiryzmu. Jeżeli występują razem z danej deklaracji zawsze pytam, "Czy to działa?" Jeśli tak, to wszystko dobrze i dobrze. Jeśli nie, to niech to bin i przejść na coś, co działa, lub zmodyfikować tym sprawozdaniu, aby pasowały do rzeczywistości. Przepraszam jeśli to brzmi wyobraźni, ale to tylko ja w tej chwili.

Może jestem trochę w dół teraz. Mogą mieć coś wspólnego z ostatnich mgła z pożarów lasów dzieje wokół reszty województwa. Że i czeka na innych ludzi do robienia różnych rzeczy. Być może powinienem trochę "ja" czas i łowić na chwilę. My zaniedbane pręta wisi nad drzwiami, do morza nie jest daleko. Hmm. Czas na trochę czasu na zewnątrz.

3 comments:

Angry Exile said...

Didn't know you had bush fires going on up there at the moment, though in hindsight it's obviously the season for them there. I felt something similar when we had the big fires last year. I'd have cheered myself up with a camping trip in the bush but since the problem was the bush being on fire I ended up staying put. At least the sea isn't likely to do that. Enjoy the fishing.

Mummylonglegs said...

This general malaise and down heartedness is a classic symptom of 'blog flu', the Latin of which is 'Bloggingness Fatigueness'. It seems to be going around at the moment.

I am suffering a nasty bout of it myself.

The only known treatment is called 'down time', the Latin of which is 'awayness'.

This treatment works well but relapses may occur, especially if the patient has reached the levels of blogging known as 'reading each news/blog article with a view to blogging about it'. Symptoms may include 'oh FFSness' , 'not this same s*** againness' and 'I give upness'.

Whilst undergoing treatment, relapses can be headed off by spotting the tell tale signs, itchy fingers, mental blog composing and a red mist descending. Once the signs have been spotted the quickest way to halt a relapse in it's tracks is to -
a) Step away from the computer.
b) Collect rod, bike, book, kids etc.
c) Open the door to the real world and take a good, long, deep breath.

This treatment is only at the testing phase. I hope to report back soon with some positive results.

Bill Sticker said...

It's only a mild dose of blog flu, MML. A couple of days standing on me rocks with my rod in hand and I'll be fine. Better even sooner if I actually catch something.

Related Posts with Thumbnails